Spis treści
AKT ZGONU
Był poranek 29 grudnia, pan Józef poszedł do stodoły, w której znajdują się jego ule, do których jest bardzo przywiązany. W pewnym momencie nagle zasłabł i stracił przytomność. Leżąc na ziemi nie dawał żadnych oznak życia. Jego żona wezwała pogotowie.
Doświadczona lekarka, która ma specjalizację II st. z anestezjologii i reanimacji stwierdziła, że pacjent jest bez oddechu, bezakcji serca, ciało ma wychłodzone, z cechami śmierci – mówi Jerzy Wiśniewski, rzecznik Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach. Po dokładnym badaniu lekarka stwierdziła zgon.
PRZYJAZD PRACOWNIKÓW ZAKŁADU POGRZEBOWEGO
Trzy godziny po zdarzeniu, do domu pana Józefa przyjechali pracownicy Zakładu Pogrzebowego „Charon” z Połomii. Dariusz Wysłucha (45 lat, szef firmy, od 23 lat pracuje w również jako ratownik górniczy w kopalni) wraz ze swoim pomocnikiem włożyli ciało nieboszczyka do trumny, a następnie poprawili jeszcze ułożenie.
Gdy przyjechaliśmy, ten pan od kilku godzin leżał za budynkiem gospodarczym przykryty prześcieradłem. Tuż przed zamknięciem trumny poprosiliśmy rodzinę, by zabrała cenne rzeczy – mówi pan Dariusz.
POWRÓT DO ŻYCIA
Żona pana Józefa zdecydowała, że zięć zabierze zegarek na pamiątkę, a łańcuszek zostanie na szyi zmarłego.
I dotknąłem szyi w okolicy tętnicy i oniemiałem. Sprawdziłem jeszcze raz i krzyknąłem „jest puls”! Kazałem jeszcze sprawdzić koledze. Nachyliłem się bardziej i usłyszałem, że ten człowiek oddycha. Boże! To był cud!
– mówi pan Wysłucha.
Następnie wezwano karetkę pogotowia. Dyspozytorka nie mogła uwierzyć, że szef zakładu pogrzebowego wyczuł puls u osoby, która przed trzema godzinami była martwa. Na miejsce przyjechała ta sama karetka, która rano wystawiła panu Józefowi akt zgonu. Wyziębionego i oddychającego pacjenta zabrano do szpitala.
Boże, gdybym zamknął trumnę, a mogłem to zrobić, byłaby tragedia. Coś mnie tknęło by dotknąć szyi. Cieszę się, że pan Józef żyje i życzę mu szczęścia. Leżeć w trumnie i ożyć to dopiero cud – mówi pan Dariusz.
Nikt nie wie, co się stało. Stwierdzono, że pacjent nie miał ani zawału, ani zapaści. Praktycznie był martwy. Kilka dni spędził w oddziale intensywnej terapii, a później trafił na internę. Teraz osłabiony i szczęśliwy jest w swoim domu i w dalszym ciągu może zajmować się swoimi ukochanymi ulami.
Szef firmy pogrzebowej uratował mi życie. Jestem mu wdzięczny i bardzo dziękuję. Dostanie ode mnie duży garniec miodu, aby zdrowie go nigdy nie opuściło.
– mówi Pan Józef
AGNES MBENGA
2005 roku w Libreville (miejscowość w Afryce, 400km od stolicy Gabonu) 52-letnia Agnes Mbenga po 18 godzinach spędzonych w szufladzie chłodziarki powróciła do życia szokując tym samym cały personel kostnicy. Panią Agnes zajęli się lekarze, jednak okazała im brak zaufania i po kilku godzinach od odzyskania przytomności wróciła do domu.
ANGEL HAYS
Francuz w podeszłym wieku ~90lat, mając 20 lat uległ wypadkowi samochodowemu, w wyniku którego stracił przytomność, został uznany za zmarłego i niemal pochowany żywcem. Pod wpływem tego traumatycznego przeżycia postanowił zabezpieczyć się przed ewentualną, ponowną pomyłką i zaprojektował trumnę, w której pod wpływem ruchu ciała uruchamia się alarm. W trumnie znajduje się system wentylacyjny, zapasy wody i żywności oraz minibarek z alkoholami 😉
BLIŹNIAKI KATE OGG
2010 roku w Australii, Kate Ogg urodziła bliźniaki: chłopca i dziewczynkę. Córka od razu zaczęła płakać, natomiast syn nie wydawał z siebie żadnego dźwięku. Lekarze reanimowali chłopca przez 20 minut, jednak bez skutku. Matka poprosiła lekarzy, aby pozwolili jej się pożegnać ze zmarłym dzieckiem. Kiedy kilkadziesiąt minut tuliła go w ramionach, chłopiec nagle zaczął dawać oznaki życia. Pierwszą oznaką była próba zaczerpnięcia powietrza, uznana za lekarzy „pośmiertnymi drgawkami”… Kate podsunęła dziecku na palcu kilka kropel mleka i dopiero gdy dziecko zaczęło ruszać głową doktorzy uznali, że jednak nie umarł.
DONA RAMONA
W połowie października 2005 roku w Kolumbii, 97-letnia Dona Ramona została uznana za zmarłą po raz czwarty! Za każdym razem Kolumbijka zapadała w śpiączkę cukrzycową i samoistnie odzyskiwała przytomność.
DULICINEA CASAIS
1998 roku na brazylijskim cmentarzu w mieście Salvador, Dulicinea Casasis ożyła podczas własnego pogrzebu.
FAGILYU MUKHAMETZYANOV
Została uznana za zmarłą i obudziła się w otwartej trumnie podczas uroczystości pogrzebowych. Kiedy Rosjanka zorientowała się, że jest żywa na swoim własnym pogrzebie, dostała ataku serca. Przewieziono ją do szpitala, jednak reanimacja nie pomogła i kobieta umarła. Rodzina musiała ponownie rozpocząć przygotowania do ponownego pogrzebu krewnej.
GERRY ALLISON
We wrześniu 1997 roku w Los Angeles, Gerry Allison podczas transportu w trumnie na cmentarz, powrócił do życia.
HENRY LODGE
W 1986 roku, 63-letni Henry Lodge ożył na stole sekcyjnym w miejskiej kostnicy.
JAN SZYMAŃSKI
Relacja Jarosława Maćkowiaka, pracownika firmy pogrzebowej:
Kiedy przyszedłem wymierzyć pana Jana, to był zupełnie zimny i sztywny, ale kiedy go ruszyłem, żeby dobrze wziąć miarę, to zacharczał.
Wezwano pogotowie, następnie karetka odwiozła zmarłego do szpitala w Kamieniu Pomorskim. Stwierdzono, ze Jan Szymański cierpi na głębokie zaburzenia neurologiczne połączone z katatonią. Będąc w takim stanie, chory może pozostawać w bezruchu przez wiele godzin, a nawet zapaść w letarg (stan śmierci pozornej). Towarzyszy temu niska temperatura ciała i bicie serca tak powolne, że trudno wyczuć puls.
JUDITH JOHNSON
2008 roku, Amerykanka 61-letnia Judith Johnson dostała ostrych bólów w klatce piersiowej. Judith trafiła do szpitala, a po pewnym czasie jej serce przestało bić. Lekarze stwierdzili zgon i zawiadomili o tym Louisa (jej męża). Po pewnym czasie mężczyzna został zaprowadzony do kostnicy, w którym znajdowało się ciało żony. Na miejscu panowie doznali prawdziwego szoku, gdyż prześcieradło, w które zawinięta była Judith, wyraźnie się poruszało. Kobieta żyła, a lekarze przedwcześnie uznali ją za zmarłą.
MARIA DAS DORES DA CONCEICAO
88-letnia Maria z Ipatingi w jednym z miejscowych szpitali została uznana za zmarłą. Wiadomość przekazano bliskim, ciało przetransportowano do kostnicy, a później do zakładu pogrzebowego. Tam przygotowano kobietę do pochówku i złożono jej ciało w trumnie, lecz tuż przed ceremonią „denatka” ożyła. Natychmiast została przewieziona do szpitala, w którym błędnie stwierdzono jej zgon. Po dwóch dniach obserwacji – umarła naprawdę…
STANISŁAWA KUSTRA
2009 roku, 84-letnia Stanisława Kustra z Jabłonowa obudziła się w kostnicy. Kiedy mąż ciężko chorej kobiety zauważył, że ta straciła przytomność – natychmiast wezwał pogotowie. Ratownicy stwierdzili zgon, po czym zapakowali ciało do specjalnego worka i przewieźli do kostnicy. Na miejscu staruszka przebudziła się i trafiła na oddział intensywnej terapii.
Babcia omal nie została zakopana żywcem – wspomina rodzina i dodaje: Kupiliśmy jej do trumny żakiet, bluzkę i spódnicę. Byliśmy u grabarza, w zakładzie pogrzebowym. Wybraliśmy trumnę i wieniec, daliśmy na ofiarę dla księdza. Rodzina już zjeżdżała się na pogrzeb.
Jeden komentarz
Ta historia choć straszna jest piękna. niestety o takich przypadkach się słyszy – czy to w strasznych opowieściach czy prawdziwych doniesieniach ale faktycznie ciało ludzkie bywa niebywałe! Z drugiej strony mówi się o woli walki i powrocie do życia zza światów – może to właśnie to?