Socjofobia
Czy znacie może taką osobę, która skrajnie unika kontaktu z innymi ludźmi, jest bardzo nieśmiała, rzadko i z dużą trudnością nawiązuje nowe znajomości, nigdy pierwsza nie inicjuje rozmowy, nie mówiąc już o jakichkolwiek publicznych wystąpieniach? Nie łudźcie się, że jest to po prostu ich cecha charakteru, gdyż prawdopodobnie dotyka ich fobia społeczna. Wydawałoby się, że w dzisiejszym świecie, w którym trzeba głośno krzyczeć, by ktokolwiek choćby na chwilę zwrócił na ciebie uwagę – ciężko spotkać kogoś o przeciętnym ilorazie inteligencji, kto nie potrafiłby ułożyć zdania w sklepie chcąc poprosić o kilogram ziemniaków. No to w tym miejscu być może was zaskoczę, bo jak się okazuje jest to najczęściej diagnozowane zaburzenie psychiczne – socjofobia. Niektórzy nazywają ją chorobą cywilizacyjną, obecnie bowiem im bardziej trzeba walczyć o swój byt, tym łatwiej jest wycofać się ze społeczeństwa i unikać wszelakich kontaktów, które mogą nas narazić na konfrontację ze światem. Ludzie wolą nic nie powiedzieć, aniżeli narazić się na śmieszność i kompromitację, a obawa przed tym przewyższa naturalną potrzebę życia w grupie.
Według statystyk zaburzenie to częściej dotyka kobiet, aniżeli mężczyzn, natomiast w obu przypadkach fobia zazwyczaj zaczyna się ujawniać w okresie dojrzewania, kiedy ludzie szukają własnej drogi, a otaczające ich środowisko ma wówczas ogromny wpływ na jej kierunek i kształt. Typowe objawy jakie przypisuje się osobom z fobią społeczną to: czerwienie się, drżenie rąk, suchość w gardle, chwilowy paraliż mięśni, nadpotliwość czy przyspieszone tętno, ale to nie wszystko. Różni ludzie różnie reagują na daną sytuację, natomiast zawsze wiąże się to z dużym stresem, dlatego niektórym wydaje się, że pokonanie w sobie tego lęku przed społeczeństwem jest wykonalne.
Wyjście z tej fobii jest jak najbardziej możliwe, natomiast by się wyleczyć trzeba najpierw uświadomić sobie, że ten problem nas dotyka i wierzyć, że możemy go rozwiązać. Choć zamknięcie się w czterech ścianach i unikanie kontaktu z innymi jest prostym wyjściem to nie prowadzi do niczego. Warto najpierw dogłębnie zbadać temat i dowiedzieć się
Niestety często osoby dotknięte tą fobią poza utrudnionym życiem poza murami własnego domu ma problem również z członkami swojej rodziny, gdyż ta często nie jest w stanie zrozumieć ich zachowania i nie przyjmują do wiadomości, że jest to realna choroba, a nie jedynie nadmierna nieśmiałość. Wówczas popełniają błąd największy z możliwych, czyli rzucają ją na głęboką wodę, czym mogą jedynie pogłębić ich problem. Ponadto często uważa się ich za leni, lekceważy, a nawet obraża, co oczywiście wcale nie rozwiązuje sprawy.
Jaką zatem postawę przyjąć wobec osoby, która tak się zachowuje?
Poza radami oczywistymi, takimi jak nie wyśmiewać, nie strofować ciągłym „nie wstydź się” (bo tu wcale o wstyd nie chodzi) i nie lekceważyć – istnieje kilka rzeczy, dzięki którym możemy takiej osobie pomóc. Po pierwsze spróbować postawić się w jej sytuacji i nie dawać do zrozumienia, że przez swój problem jest niepełnowartościowym człowiekiem. Po drugie otwarcie i szczerze z nią rozmawiać, by czuła, że zawsze może liczyć na zaufaną osobę. Po trzecie warto nakłaniać ją na małe kroki, które mogą jej pomóc w rozwijaniu swoich kompetencji społecznych, ale nie robić niczego na siłę, być cierpliwym. A po czwarte i nie wiem, czy nie najważniejsze – wspierać i doceniać chociażby małe kroki, które dana osoba uczyniła, bo każde wzmocnienie pozytywne da jej siłę do następnych działań. To naprawdę daje efekty, gdy ktoś w ciebie wierzy i dostrzega to, że się starasz i nie stoisz w miejscu. Jak możecie się domyślać, nie dotyczy to jedynie ludzi z socjofobią, a każdego z nas, ponieważ człowiek ciągle potrzebuje potwierdzenia że to, co robi jest dobre – działa tu efekt pozytywnego wzmocnienia.
2 komentarze
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę jaką krzywdę wyrządzaliśmy koleżance z klasy zarzucając jej nieśmiałość i śmiejąc się z każdego jej zawahania czy drżenia głosu przy odpowiedzi. Ten artykuł powinien być pokazywany w każdej szkole bo czasem możemy kogoś nieświadomie zranić i pogłębić ich problem!
Znam osobę, która w momencie stresu śmiała się – do tego stopnia, że niejednokrotnie była karana za poniżanie (nauczyciela, policjanta etc). Wraz ze wzrostem natężenia stresu chłopak coraz mocniej się śmiał. To sprawiło, że postanowił wogóle nie wychylać się z domu i nie narażać na kary lub negatywne reakcje. A zatem nie była to socjofobia ale z pewnością był to pewien rodzaj urazu/stresu wywołanego właśnie społeczeństwem.