Następny artykuł serii – Strój – Twoja zewnętrzna wizytówka
Są wyrachowani, pozbawieni emocji, poczucia winy i wyrzutów sumienia. Powierzchowny urok, przesadne poczucie własnej wartości, łatwość wypowiadania się, brak wyrzutów sumienia i manipulowanie innymi to cechy które najlepiej ich opisują. Znakomicie sobie radzą w zawodach wymagających chłodnej głowy i logicznego myślenia. Robią wielkie kariery jako politycy, prawnicy, biznesmeni, policjanci i wojskowi. Więc może nie bez znaczenia coraz częstsze jest porównywanie polityków do seryjnych morderców?
Prawda jest taka, ze psychopaci w dużej mierze, kojarzą nam się z okrutnymi mordercami jak np. Ted Bundy czy fikcyjny Hannibal Lecter. Jednak na dobrą sprawę psychopaci stanowią 1% populacji, co może wydawać się niewiele, jednak jeżeli chodzi tu już o kadry zarządzające w tym właśnie polityków, wychodzi na to, że jest już 4%-5%.
Na salonach władzy, zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i na całym świecie, w tym w Polsce dominują psychopaci. Z natury kierują się oni na szczyt piramidy władzy – zarówno z racji własnej żądzy władzy, jak i dlatego, że ten hierarchiczny system zarówno wymaga, jak i wspiera tych, którzy potrafią swobodnie działać bez wyrzutów sumienia, poczucia winy czy też bez prawdziwego uczucia empatii wobec innych. Są to ludzie, którzy z łatwością potrafią owinąć sobie każdego wokół palca, jeżeli tylko mają w tym jakiś cel. Z łatwością potrafią mówić piękne kłamstwa prosto w oczy tylko po to, aby ich ofiara uległa ich czarowi.
Winston Churchil powiedział kiedyś : „Wielki i dobry to rzadko ten sam człowiek”. I miał w tym sporo racji.
Znana psycholog kliniczna z Harwardu i autorka książki ”The Sociopath Next Door” dr Martha Stout (terminów socjopata i psychopata Stout używa zamiennie) na pytanie, czy wśród polityków występuje większe prawdopodobieństwo psychopatii, odpowiedziała:
”Tak, jest bardziej prawdopodobne, że polityk jest socjopatą, niż osoba z populacji ogólnej. Myślę, że nie znajdzie się eksperta w dziedzinie socjopatii (psychopatii, zaburzeń antyspołecznych), który by temu zaprzeczył… Fakt, że niewielka mniejszość ludzi dosłownie pozbawiona jest sumienia, jest trudny do przełknięcia dla naszego społeczeństwa – ale wyjaśnia on wiele rzeczy, w tym bezwstydne, oszukańcze zachowanie polityków.”
Jasne, nie wszyscy politycy są źli, ale faktem jest, że władza przyciąga najbardziej agresywnych i egoistycznych ludzi, ludzi którzy mają potrzebe władzy i skupianiu pod sobą swoich zwolenników. Poprzez prostą matematykę i rozsądek, ławo jest ocenić, że osoby których nie chcemy by zdobyły władzę zdobędą ją dużo częściej niż ci których byśmy woleli.
Zacznę od Adolfa Hitlera.
Przy zbieraniu informacji na jego temat, pożytkowałam się w dużej mierze biografią napisaną przez p. Ulricha. I tak właśnie dowiadujemy się, że Hitler był wielkim aktorem – potrafił być ujmujący nawet wobec osób, którymi gardził, ale też niesłychanie zimny nawet wobec bliskich sobie ludzi. Cytując opinie zagranicznych dyplomatów, Ullrich pisze, że Hitler był chwilami „fascynująco czarujący„. Jego wybuchy gniewu były wyreżyserowane; stosował je w celu zastraszenia przeciwnika. Przemówienia Hitlera były dokładne przemyślane – „zaczynał spokojnie, z namysłem, zdobywał zaufanie publiczności, by dopiero potem przejść do bardziej agresywnego repertuaru” – twierdzi historyk.
Hitler cenił luksus i wystawne życie.
Fromm w „Serce człowieka” stworzył pojęcie „osobowość rozkładu„. i Hitler oczywiście taką osobowość posiadał. Osobowość rozkładu to inaczej psychopatia. Fromm pisze, że człowiek taki uwielbia niszczenie, śmierć, rozkład, władzę. a Hitler, według świadków, uwielbiał przyglądać się trupom i napawać się widokiem gnijących zwłok.
Sam Jung powiedział kiedyś, że jedyne uczucie jakie budził w nim Hitler to strach.
Adolf Hitler nie był oficjalnie zdiagnozowany (nie było do tego ani narzędzi, ani odważnego naukowca) jako osobowość dyssocjalna, jednak prezentował pewne charakterystyczne dla niej cechy. On również miał psa, którego bardzo sobie cenił i postępował wobec niego często z dużo większą „czułością”, niż wobec ludzi (o co w jego przypadku akurat nie trudno). A jak wiadomo, co ciekawe, psychopaci mogą odczuwać smutek. Zazwyczaj nie jest on głęboki i raczej dotyczy innych aspektów, niż u reszty osób. Często tacy ludzie potrafią zżyć się bardziej ze swoim psem, a mniej z innym człowiekiem. Potrafią z zimną krwią obserwować cierpienie u człowieka, ale w przypadku ulubionego zwierzęcia może być im po prostu przykro.
Kolejną wartą poświęcenia kilku chwil jest postać Józefa Stalina.
„I nie powinniśmy przeoczyć sprawy oczywistej – że Stalin to czynił, bo znajdował w tym przyjemność” (Martin Amis)
Chodzi tu oczywiście o zbrodnie popełnione przez Stalina.
Przemoc była dla Stalina potrzebą jego psychiki. Nie potrafił inaczej. Jak czytamy: „Dla sadystów i niektórych psychopatów stan wyjątkowy jest rajem, ponieważ redefiniuje on normalność i sprawia, że normalni ludzie czynią to, czego w normalnych warunkach nigdy by nie uczynili. Stalin był takim psychopatą. To, co potwierdzają psychiatrzy zajmujący się zbrodniarzami psychopatami, odnosi się również do Stalina: chłód uczuciowy, manipulowanie ludźmi, brak empatii i niezdolność do odczuwania współczucia z innymi. Psychopatyczna mentalność Stalina dobrze pasowała do dyktatury i wojny; obie sytuacje uwalniają siły destrukcyjne i pobudzają innych psychopatów oraz sadystów, by ujawnili to, co skrywali w sobie.
Jego rządy opierały się głównie na tresurze współpracowników, którzy mieli wykonywać jego zbrodnicze rozkazy. A jego szał niszczenia nie znał granic.
Nikogo nie zdziwi chyba fakt, że w moim artykule pojawi się również Wladimir Putin.
Przytoczę tu jako przykład psychopatycznej osobowości Putina jego rozmowe z Angelą Merkel w 2007 r., a może raczej sam wstęp do ich rozmowy. Otóż zanim przywódcy się spotkali, czekającą na Putina kanclerz Merkel przywitał nie sam Putin, lecz jego ukochany pies, labradorka „Koni”. Może wydawać sie to całkiem miłe, jednak właściwie pewne jest, że musiał on wiedzieć, że w latach 90. Merkel dotkliwie pogryzł pies i od tego czasu niemiecka kanclerz panicznie boi się psów. Ochrona zawsze dba, żeby podczas wizyt nie było żadnych psów.
Zastraszanie należy do typowego repertuaru osób, które nudzą się nie zaznając sadystycznej satysfakcji. Nie znoszą też porażek. Psychopata jest niewrażliwy na cudze nieszczęście, ale bynajmniej nie na swoje własne. Każdą przegraną odczuwa jako zniewagę, wręcz upokorzenie.