Nadzieja
Często się słyszy utarty już frazes, że „nadzieja matką głupich”, którym rzucamy na prawo i lewo. Ludzie często sami świadomie pozbawiają się nadziei po to, by się potem ewentualnie rozczarować. Nikt przecież nie lubi tego gorzkiego uczucia. Oczywiście, tylko czy zdajemy sobie sprawę z tego jak wiele owa nadzieja może nam dać? Dzisiaj postaram się Wam przybliżyć nieco jej zbawienną moc.
Czym jest nadzieja?
Odpowiedź w tym przypadku nie jest jednoznaczna. Jedni twierdzą, że jest to rodzaj emocji, drudzy że to po prostu system przekonań. A może po prostu życzenie/pragnienie mniej lub bardziej umotywowane na konkretne wydarzenie? Ciężko ocenić, czy jest to trwała cecha czy określony stan w konkretnej chwili. Według wykładowców z Case Western University jest to sieć myśli, przekonań oraz wyobrażeń dotyczących możliwości płynących z danej sytuacji, rozwiązań, osiągnięć.
Pozwólcie, że przytoczę Wam pewną niesamowitą historię. Dwóch lekarzy prowadziło w swoich ośrodkach badawczych eksperymenty nad nową mieszanką leków, która miała znacznie pomóc chorym na oddziałach onkologicznych. Podawali takie same leki i w takich samych dawkach, natomiast jeden zaobserwował poprawę u 22% swoich pacjentów, a drugi aż u 74%! Jak to możliwe? Układając akronim od poszczególnych nazw podawanych substancji ten pierwszy przedstawiał im je, jako EPOH – uprzedzając jednocześnie o możliwych skutkach ubocznych i o ich jeszcze niepotwierdzonej skuteczności, podczas gdy ten drugi sprytnie przestawił litery i nazwał tą samą mieszankę jako HOPE i podkreślił, że mimo kiepskich rokowań pacjenci mieli szansę z tego wyjść. Wniosek? Pacjenci, którzy oprócz leków dostali ogromną dawkę nadziei na wyjście z ciężkiej choroby albo przynajmniej polepszenie stanu zdrowia – dużo lepiej reagowali na owo eksperymentalne leczenie. Osoby, które mają duże zasoby nadziei czują, że coś ich wzmacnia z zewnątrz. Ich własne przekonanie w to, że będzie tak, jakby tego chcieli oraz wsparcie bliskich osób – to właśnie sprawia, że „lepiej się trzymają”.
Badania na temat wpływu nadziei na ludzi rozpoczęto dopiero w latach 90. podczas gdy rozwijała się już prężnie psychologia pozytywna. Rezultaty okazały się zdumiewające, bowiem udowodniono, że te osoby, które mają nadzieję na poprawę danej sytuacji czy na odmianę ich losu – są bardziej odporni psychicznie, lepiej znoszą ból, a także czują się mniej osamotnieni, gdyż widzą wokół siebie życzliwe im osoby. Ponadto nie martwią się tak często (w porównaniu do ludzi, którzy „zrezygnowali” z wiary na zmianę) oraz w ich opinii czują się znacznie lepiej. Składa się to również na mniejszy lęk przed umieraniem.
Niemniej jednak nie myślcie, że nadzieja jest ważna w życiu tylko w sytuacjach kryzysowych, ponieważ istotna jest w naszych codziennych dążeniach. Nadzieja nas „kopie w tyłek”, dodaje skrzydeł i motywuje. Działa jak tarcza i sprawia, że małe niepowodzenia nie wpływają aż tak negatywnie na nasze samopoczucie. Dzięki niej po prostu nam się chce, bo widzimy realny cel, który jesteśmy w stanie osiągnąć. Nadzieję możemy nie tylko czerpać od innych, ale także ją rozdawać. Jednakże psychologowie są zgodni co do tego, że nadzieja to pewnego rodzaju umiejętność, którą jak każdą – trzeba nieustannie ćwiczyć, ponieważ brak rozwoju prowadzi do zaniku. Co ciekawe, ciągła „praca” nad nadzieją to samoistnie napędzający się proces. Skoro dowiedziono, że ludzie pełni nadziei są bardziej ufni, śmiali, otwarci na nowe, mają dobre relacje z innymi ludźmi to automatycznie częściej dostają pozytywny feedback* oraz lepiej radzą sobie w życiu – co jeszcze bardziej umacnia ich nadzieję.
*feedback – informacja zwrotna, opinia, którą dostajemy od innych po to, aby nieco inaczej spojrzeć na nasze działania, bardziej obiektywnie, nie tylko ze swojej perspektywy
2 komentarze
Nie od dziś wiadomo, że ludzie szczęśliwi żyją dłużej. Tak samo dzieje się z tymi, którzy mają nadzieję – ponieważ nie są oni skazani na negatywne odczucia związane z jej brakiem. wciąż mają szansę na optymizm, a przez to ich układ immunologiczny nie osłabia się i walczy z przeciwnościami losu.
Nie ukrywam, że „mechanika” tego całego systemu przyczyn i skutków mnie nieco nurtuje. Czy mamy nadzieję więc zachowujemy się inaczej czy zachowujemy się inaczej wiec mamy nadzieję? Czy nadzieja przychodzi z zewnątrz, czy jesteśmy wychowywani w duchu że warto mieć nadzieję? Wydaje mi się że sa to bardziej jednostkowe cechy charakteru które sprawiają, że człowiek jest i silny i ma nadzieję.