Ostatnio wśród młodych ludzi /pokolenia Milenium/ pojawiła się nowa tendencja dyktująca rytm ich wzajemnych stosunków. Nazywa się ona „skończmy, zanim jeszcze zaczęliśmy”. Zaskakująca metoda, a jednak prawdziwa, którą stosuje coraz więcej osób. Nie mieści Wam się to w głowie? Czytajcie dalej!
Poznajemy się z innymi ludźmi w szybkim tempie i równie prędko ich odpychamy. Bez zastanowienia dajemy nieznajomym swój numer telefonu, jednak często potem wyłączamy telefon, odrzucamy połączenia, nie odpisujemy na smsy. Nieprzerwanie próbujemy się związać z jakimś partnerem, a chwilę później odciąć się od niego.
Czy to jest właśnie ten rodzaj kontaktów, którego oczekiwaliśmy w naszym dorosłym życiu? W wyobrażeniach wszystko jest zazwyczaj proste i poukładane – wymiana numerów telefonów, spotkanie, zaproszenie do domu, drugie spotkanie, a potem jeszcze kilka następnych… na końcu, gdy ludzie już dobrze się poznają to albo zostają parą albo się rozdzielają. Wydaje się takie proste, prawda?
Jednak wiemy, że w realnym świecie wygląda to nieco inaczej. Zatem jak do tego doszło? W jaki sposób zamieniliśmy się w pokolenie, które nic nie kończy, o ile w ogóle zaczyna? Często zawracamy na drodze, wolimy siedzieć w ciepłym domku, zaszyć się w swoim azylu, zamiast stawić czoła i sprawdzić, co nas czeka po drugiej stronie. Kiedy przestaliśmy marzyć o tym, żeby brać udział w grze i zamieniliśmy się w te dzieciaki, które zawsze stoją pod ścianą i jedynie obserwują grę? W którymś momencie zdecydowaliśmy, że lepiej będzie odpychać ludzi, aniżeli dać im szansę na to, by stali nam się bliscy. Dlaczego?
PONIEWAŻ SIĘ BOIMY
Ponieważ łatwiej w nocy zasnąć, kiedy nie musimy się martwić o nikogo dookoła. Ponieważ prościej jest żyć z myślę, że to my wybraliśmy taką ścieżkę. Ponieważ nie żywiąc do kogoś gorących uczuć budujemy wokół siebie barierę, której on nie może zranić. Jednak czy lepiej jest być samym i przepuszczać wszystkie okazje, czy też zaryzykować i żyć pełnią życia? W życiu samotnego człowieka nie ma głębokich dialogów, kompromisów, przezwyciężania własnych słabości, nie ma ludzi, nie ma nic. Bycie samemu oznacza, że nie musimy walczyć z tym strachem zrobienia pierwszego kroku i wydaje nam się, że jest to lepsze rozwiązanie. Pytanie tylko jak długo to potrwa?
PONIEWAŻ ŻADNA PORA NIE JEST ODPOWIEDNIA
Kiedy jest odpowiedni czas na to, by zbliżyć się do kogoś? Kiedy nastąpi ten idealny moment, w którym zaczniemy tworzyć z kimś głębszą relację? Nie istnieje odpowiednia chwila na zakochanie, ponieważ nie da się tego wyliczyć, zaplanować, przekalkulować. To po prostu albo się dzieje, albo nie. Nie jest tak, że dopiero kiedy człowiek staje się niezależny finansowo, to jest wówczas również stabilny emocjonalnie i gotowy na związek. Ponieważ zdarza się, że to nas „dopada” również wtedy, kiedy nie jesteśmy przygotowani, kiedy nasze życie to wielki chaos. W rzeczywistości jednak dzieje się to właśnie w tym momencie, w którym powinno – jednak my po prostu tego nie widzimy.
PONIEWAŻ MYŚLIMY, ŻE KTOŚ JEST DLA NAS ZA DOBRY
Założenie, że ktoś jest zbyt dobry dla nas jest jak plucie sobie samemu w twarz. Każdy posiada jakieś wartości i jest wyjątkowy, szczególnie w miłości. To, że ona jest najpiękniejszą kobietą, którą kiedykolwiek spotkałeś czy fakt, że on jest najfajniejszym facetem, którego poznałaś – NIE jest równoznaczne z tym, że powinniśmy jak najszybciej uciekać gdzie pieprz rośnie, gdyż ta osoba z pewnością nie jest dla nas. Można to wręcz porównać do sytuacji w której poddajemy się jeszcze przed walką. Nie wyprzedzajmy zatem faktów i nie zakładajmy, że nie jesteśmy warci drugiej osoby z tego czy innego powodu, bo też nie wiemy co ona na ten temat uważa.
PONIEWAŻ DOSTRZEGAMY W KIMŚ „TO COŚ”, CO NAS OKRUTNIE DRAŻNI
On/ona śmieje się jak karabin maszynowy, nie możemy znieść sposobu, w jaki je, a jak śpi – to już jest masakra! Jeżeli oglądaliście kiedyś film „Wojna państwa Rose” to warto pamiętać o tym, do czego mogą doprowadzić takie drobnostki. I nie zdarza się to jedynie w kinematografii. Nie ma ludzi idealnych, więc ich nie szukajcie, bo jedynie zmarnujecie swój czas. Nauczcie się cenić i szanować ludzi takich, jakimi są, a ponadto jeśli naprawdę Wam na kimś zależy, to spróbujcie się przemóc i pogodzić z jego niedoskonałościami. Kto wie z iloma Waszymi wadami on musi walczyć na co dzień?
4 komentarze
Moim zdaniem najczęściej kończymy dlatego, że jak napisano w artykule, żyjemy w szybkim tempie, a poznając kogoś przyklejamy mu łatkę. Patrzymy na niego i myślimy „będzie spoko”, albo „nosi cięzkie buty i ma długie włosy – nie dogadamy się”. Tym sposobem podejmujemy szybka decyzję o tym, czy dana znajomosc przyniesie nam korzyści, bo jeśli nie, to ponownie i równie szybko musimy poszukiwac dalej. Taka ekonomia.
Ostatnio zastanawiałam się nad tym, co zostało ujęte w konkluzji artykułu. Sama denerwuję się na wiele rzeczy: niezgaszone światło, zostawione skarpetki, grubo posmarowane kanapki, niedomknięte drzwi, nerwowy śmiech, granie w gry itp. Nawet gdy pomyślałam sobie, że mój partner nie denerwuje się na mnie za nic to również to mnie zdenerwowało. Dopiero po czasie doszło do mnie to, że powinnam pogodzić się z tymi drobiazgami tak, jak on godzi się z moją nieustającą złością.
I don’t know who you wrote this for but you helped a brother out.
Milenialsi mają zupełnie inny zestaw cech niż my – oni są bombardowani miliardami komunikatów reklamowych, informacji w szkole i zyciu codziennym, bajtami dźwięków i świateł. Muszą zatrudnić swojego skąpca poznawczego do tego aby nie zwariować! Dlatego ich komunikacja jest szybka, powierzchowna i oparta na szybkiej ocenie.