Następny artykuł serii – Czym właściwie jest hipnoza?
Ten artykuł powstał, jako odpowiedź na ogromną ilość dziwnych i nieprawdziwych informacji o hipnozie, z którymi stykam się każdego dnia. Niemal przy każdej okazji, gdy wspominam o tym, że jestem (między innymi) hipnotyzerem – ludzie zazwyczaj są zaciekawieni. Często mówią, iż nie wierzą w hipnozę, ale w większości są otwarci na moje wyjaśnienia.
Ci, którzy nie wierzą w istnienie tego zjawiska, zapytani: „Czym dla Ciebie jest hipnoza?”, odpowiadają najczęściej, iż jest to coś w stylu kontroli umysłu przez hipnotyzera. Nie ma się wtedy świadomości i można manipulować taką osobą.
W tym miejscu chciałbym kategorycznie zaznaczyć, iż coś takiego możemy z powodzeniem włożyć między książki Andersena i Braci Grimm.
CZYM W TAKIM RAZIE JEST HIPNOZA?
Najlepiej można opisać to zjawisko jako „zdolność do modyfikowania subiektywnej rzeczywistości za pomocą wyobraźni i koncentracji”. Według tej definicji, nie musimy się odwoływać do takich pojęć jak: „trans”, „odmienne stany świadomości”, „pseudo-sen” etc. Kiedy spojrzymy na hipnozę jako na coś zupełnie naturalnego i wynikającego z funkcjonowania naszego mózgu – będzie to dużo łatwiejsze do przyjęcia i nie będzie stało w rażącej sprzeczności ze zdrowym rozsądkiem.
Nie musimy daleko szukać, żeby znaleźć przykłady modyfikowania naszej rzeczywistości za pomocą wyobraźni i koncentracji – chociażby czytanie powieści. (bardzo „oklepany” przykład, ale nadzwyczaj trafny!)
Zauważ proszę, że jeżeli książka jest naprawdę ciekawa, to potrafisz ignorować sygnały z zewnątrz (hałas, gorąco, złe warunki oświetleniowe) i przeżywać akcję tak, jakby była ona realnym życiem.
Idąc dalej tym tropem – cały czas wiesz, że to tylko zbiór liter i możesz w każdej chwili odłożyć tę książkę. Mimo wszystko niechętnie to robisz, ponieważ znajdujesz w tym szczerą przyjemność. Potrafisz nawet związać się emocjonalnie z bohaterami.
W miejsce powieści możemy wstawić osobę hipnotyzera. Jest on – podobnie jak książka – tylko narratorem, a całą ciężką pracę, jaką jest przeżywanie akcji, wykonuje nasz umysł. Dobrego hipnotyzera wyróżnia to, iż potrafi on całkowicie zaabsorbować naszą uwagę i pomóc wykorzystać wyobraźnię. Kiedy mówi nam co za chwilę zobaczymy, wiemy że to tylko nasza wyobraźnia. Mimo wszystko „widzimy” i podążamy za jego sugestią. Robimy to nie dlatego, iż nie mamy wyjścia – po dobrze się bawimy dzięki temu.
Na pewno widziałeś wiele razy tzw. „most kataleptyczny” – kompletnie „sztywną osobę”, kładzie się na dwóch krzesłach. Można wtedy po niej chodzić, skakać itp.
Wygląda wtedy jakby była nieprzytomna i zupełnie pozbawiona świadomości. To jednak nieprawda. Ta osoba doskonale zdaje sobie sprawę z tego, co się dzieje dookoła. Może w każdej chwili otworzyć oczy, wstać i pójść – jeżeli tylko zechce. Dlaczego nie zrobi hipnotyzerowi takiego „psikusa”? Po pierwsze: z całą pewnością dobrze się bawi. Po drugie: jest w centrum uwagi dużej ilości osób, a hipnotyzer stawia się w roli autorytetu – dlatego taka osoba współpracuje i ryzyko, że „coś się nie uda” maleje wraz z rosnącą liczbą obserwatorów i absolutną pewnością siebie hipnotyzera. No dobrze: skoro zamknięcie oczu jest niepotrzebne, trans nie istnieje, a osoba jest cały czas świadoma – to po co stosuje się tego typu zabiegi i mówi „śpij”?
Odpowiedź jest prozaiczna i może wielu rozczarować: chodzi tylko i wyłącznie o „show”. O wiele lepiej wygląda to w oczach obserwatorów, gdy widzą kogoś z zamkniętymi oczami i całkowicie rozluźnionego.
Mity o hipnozie są świadomie wykorzystywane, żeby zrobić jak największe wrażenie.
Są oczywiście osoby, które praktykują hipnozę i mimo wszystko święcie wierzą, że „trans” jest potrzebny i stanowi istotę tego zjawiska. ? Co więcej – może im to z powodzeniem wychodzić, jeżeli mają charyzmę i pewność siebie – wtedy ludzie po prostu podążą za podawanymi sugestiami pomimo kompletnego braku zrozumienia tematu przez hipnotyzera. (Czyli wniosek z tego jest taki, iż hipnoza jest bardzo prosta do wywołania).
Mimo wszystko, skuteczność hipnotyzera niezwykle wzrasta, jeżeli zrozumie on, iż hipnoza to nic innego jak komunikacja z drugą osobą. Bądźmy szczerzy: nie można nikogo zmusić do widzenia rzeczy, których nie ma. Nie można też nikogo zmusić, żeby zapomniał swojego imienia. Jednak można to wszystko bardzo łatwo zasugerować – jednak tylko wtedy, gdy taka osoba z nami współpracuje.
NA KONIEC, CHCIAŁBYM TEŻ WSPOMNIEĆ O TZW. „PODATNOŚCI NA HIPNOZĘ”
Wiele razy spotykam się z twierdzeniem, iż można zahipnotyzować tylko osoby uległe, albo po prostu bez zbędnych ogródek słyszę „mnie na pewno byś nie zahipnotyzował!”. Kiedy jednak spokojnie wyjaśniam, czym jest hipnoza i mówię, że mogę jej coś ciekawego pokazać, o ile mi zaufa i będzie mnie po prostu słuchała – „podatność” drastycznie wzrasta i spotykam się z pozytywnymi reakcjami.
Hipnoza to umiejętność jak każda inna, dlatego im osoba częściej hipnotyzowana – tym lepsze są jej reakcje i ma z tego większą przyjemność.
Nie możemy jednak pominąć niezwykle ważnego aspektu, jakim są tzw. „różnice indywidualne”. W związku z tymi różnicami, wyobraźnia każdego z nas jest inna i jedni łatwiej się koncentrują, a inni trudniej. Dlatego „podatność na hipnozę” proponuję zastąpić terminem „odczuwaniem hipnozy” i zaznaczyć, iż pomimo podania identycznej sugestii – dwie różne osoby w odmienny sposób za nią podążą i ich odczucia po całej hipnozie mogą być zupełnie inne.
Biorąc to pod uwagę, nie jest niczym niezwykłym sytuacja, w której na przykład: ktoś łatwiej doświadcza amnestii, a słabiej sobie radzi z halucynacjami. Taka osoba nie zdawała sobie sprawy ze swojego talentu do doświadczania amnestii, ponieważ zapewne nikt jej wcześniej nie hipnotyzował. Dobry hipnotyzer potrafi dostrzec konkretne predyspozycje (za pomocą podawania sugestii i obserwowania, na które osoba lepiej reaguje. Innych metod nie ma…) i wykorzystać je do zapewnienia niesamowitych przeżyć.
Mam nadzieję, że po przeczytaniu tego artykułu spojrzysz na fenomen hipnozy z nowej perspektywy; nie jako „kontrolę umysłu” przez hipnotyzera, a jako na sposób na wykorzystywanie potencjału ludzkiego mózgu za pomocą równorzędnej interakcji z drugą osobą.
Genialny artykuł – w społeczeństwie wciąż pokutuje wiara w to, że hipnoza to jakaś czarna magia, wchodzenie do głowy i zaglądanie do niej. Przyznam, że ja sama do teraz miałam o tym takie mniemanie ale ponieważ wierzy w to niemal każdy, to nie miałam powodów aby podważać tę tezę. Bardzo podoba mi się tutaj porównanie do czytania książki – jeśli faktycznie tak jest, to hipnoza rzeczywiście jest raczej świetną zabawą, nić ingerowaniem w czyjś umysł wbrew jego woli.
To niesamowite jak duża jest siła sugestii w tym przypadku! Zasugerować komuś, że zapomniał swojego imienia? Jeśli sugestia jest skuteczna to podziwiam, naprawdę. Hipnoza kojarzy się z innym poziomem swiadomości,a okazuje się że to tylko kwestia wyobraźni i koncentacji? Chyba muszę oddać się hipnozie aby w to uwierzyc!:) Ale przyznam, że artykuł nieco oswoił tę całą hipnozę i tak, jak wcześniej nigdy bym się jej nie poddał, tak teraz nawet mnie to intryguje.
To fakt, ja wciąż jestem przekonana, że mnie nie da się zahipnotyzować ale chyba chciałabym przeprowadzić test:) Może ta cala hipnoza przydałaby się w życiu codziennym aby sobie radzić z problemami?
Sądzę że nie.